Typową kobietą nie jestem, bo butów kupować szczerze nienawidzę, obcasów to już kompletnie nie noszę, mogłabym chodzić non stop z jedną torebką, w szafie nie mam sukienek (no oprócz tej na ślub), spódniczek też brak, nie lubię łazić po sklepach, a wszelkie galerie handlowe mnie męczą, za kwiatami w domu też jakoś szczególnie nie przepadam, bo ręki do nich kompletnie nie mam, a jak mam dostać kwiaty cięte, to wolę już coś praktycznego, zaś kosmetyków razem wziętych mam tyle, ile większość z Was zużywa w jednej miesiąc, aż wstyd się chwalić. Dlatego - ot, taka niestereotypowa ze mnie kobietka ;-)
Mam ogromny problem z kupnem butów, bo i stopy strasznie problematyczne mam. Wszystko mnie obciera, przeciera, a później ból nie do zniesienia. Nie cierpię tego. Pieniądze zazwyczaj wywalone w błoto, bo takich butów więcej nie założę, tak jak i tych z CCC ze zdjęcia. Obtarły mnie z każdej możliwej strony, więc wiem, że na mojej nodze już więcej nie zagoszczą, a wydawało się w sklepie, że będą idealne ;] To już kolejna para butów w tym roku kupiona i oddana lub odsprzedana. Sprawdzone buty noszę tak długo, aż nie zaczną się rozwalać, wtedy nie mam wyjścia i nowe buty kupić muszę, choć ich żywot i tak zazwyczaj kończy się tak, jak powyżej opisane. Wszelkie balerinki też ciężko mi dostać, bo zazwyczaj wszystkie są na mnie za szerokie, sama nie wiem, czy to ja mam taką wąską stopę czy to buty takie szerokie teraz robią, ale jeśli już jakimś cudem znajdę te idealne, to nie mogłoby być inaczej, gdyby nie obcierały. Wydawałoby się może, że chociaż buty zimowe polubię, bo puch w środku nieco złagodzi wszelkie obtarcia, ale nie - one też nie są w niczym lepsze. Mnie nawet sznurek w japonkach potrafi obetrzeć. I dlatego znów kółko się zamyka. Pęcherze tworzą mi się w miejscach, w których raczej nikt się by ich nie spodziewał, odciski nie nadążają się goić, a ja wiecznie chodzę ze stopami obklejonymi plastrami. Butów na ślub jeszcze nie mam, bo aż boję się zacząć ich szukać... I jak ja mam lubić kupowanie butów?
Może ktoś mnie pocieszy i dołączy się do mojego butowego problemu,
żebym nie czuła się osamotniona? ;-)