Pipi to rozetka, ma miesiąc, totalny szaleniec, biega, skacze, aż czasem mam wrażenie, że to królik a nie świnka, i do tego jest strasznie ciekawska, wszędzie wsadzi ten swój cudny ryjek. Niby się boi, bo jak chcę ją wyciągnąć, to ucieka tak, aż ciężko ją złapać, ale jednak gdy włożę rękę do klatki, to od razu leci zobaczyć, co smacznego przyniosłam i je z ręki. Cały czas sobie popiskuje, a gdy wchodzę do pokoju, to piszczy wniebogłosy. Aż się dziwię, że takie małe stworzonko może wydawać tak głośny dźwięk. I dlatego nazywa się Pipi, bo właśnie z piskiem mi się kojarzy.
No a Koko, bo siedzi niczym kurka na grzędzie, ciągle w jednym miejscu. Koko to świnka gładkowłosa i ma ok. 3 miesięcy. Póki co nie wydaje prawie żadnych odgłosów, jedynie co zauważyłam, to często grucha- coś jak gołąb. Grucha gdy ją głaszczę, gdy Laki zaszczeka, czasem gdy Pipi do niej podchodzi, gdy przesunę krzesłem po podłodze, gdy na yt włączę piszczące świnki, gdy słyszy wiertarkę czy młotek (za ścianą remont), gdy drzwi wejściowe trzasną... Próbowałam znaleźć, co to gruchanie oznacza, jedni mówią, że to z zadowolenia, a inni - że się boi i jest zdenerwowana, jakoś bliżej mi ku temu drugiemu. No i dziś jak wzięłam ją na kolana, to tak jakby fukała i prychała na mnie, dziwne to było, po raz pierwszy to słyszałam, zaraz po tym ją odłożyłam i przestała, chyba nie podobał jej się pobyt poza klatką ;-) Tak jak jej współlokatorka, apetyt ma ogromny i nie boi się jeść z ręki. Wśród warzyw ich głównym przysmakiem są ogórki i jabłka, staram się nie dawać zbyt dużo, ale wcinają je, aż uszy im się trzęsą. Z resztą tak zauważyłam, że głównie lubią wszystko to samo, co jada mój żółw, odżywiają się niemal identycznie, mimo tak wielkich różnic między nimi ;-)
Koko ma coś z nóżką, bardzo mało chodzi, a jak już się gdzieś przemieszcza, to jakoś krzywo jej to wychodzi. Choć przyznam, że jak ucieka, to jest równie szybka, co jej koleżanka. Zauważyłam, że czasem jedną nóżkę trzyma tak dziwnie wykrzywioną. Dlatego udaliśmy się do weterynarza, pani powiedziała, że może to być jakieś stare złamanie albo zwichnięcie, które się zrosło, bo wyczuwa zgrubienie na jednej z nóżek. Powiedziała też, że ją to nie boli, ale sama już nie wiem... W następnym tygodniu udamy się do innego weterynarza, który wykonuje zdjęcia rentgenowskie, bo nie daje nam spokoju, co może jej dolegać. Świnka się podsikuje, jeżeli będzie dalej tak robić, to grozi jej wizja uśpienia :-( Ale jestem pełna nadziei, że to chwilowe... Za to mniejsza świnka się ciągle drapie, dlatego dostaliśmy proszek przeciw insektom do wtarcia jej, mam nadzieję, że jej to pomoże. Wróciliśmy do sklepu, z którego braliśmy świnki, no i o całym zajściu opowiedzieliśmy. Bo chyba dziwne jest sprzedawać zwierzęta zapchlone (zawszone?) i wyraźnym defektem! Właściciel powiedział, że nie zauważył, by ze świnką coś było nie tak, choć dziwi mnie to, bo skoro my zauważyliśmy, choć na świnkach nie znamy się kompletnie, to chyba ciężko byłoby nie widzieć. Zaś z drugiej strony jestem w stanie zrozumieć, świnki w sklepach siedzą w niewielkich klatkach, jedzenie mają praktycznie pod nosem, mało się ruszają, to i może jest to mało widoczne. Ciężko stwierdzić, co jest prawdą a co nie. Ale zachował się fair, bo zaproponował nam zamianę świnek, mieliśmy dać mu naszą chorą, a on nam zdrową. Po przyjściu do domu, zryczałam się jak głupek i powiedziałam, że jej nie oddam, choćbyśmy mieli ją za chwile uśpić... Trudny wybór był, ale cieszę się, że tak postąpiliśmy. Kocham zwierzęta, więc chyba sumienie by mnie zeżarło. Nie potrafiłabym się cieszyć podmienioną świnką. Będziemy starali się ją wyleczyć i mam nadzieję, że będzie z nami jak najdłużej. Od dwóch dni widać poprawę, jest bardziej ruchliwa i mniej podsikana, być może zmiana miejsca i strach spowodował, że nie chciała chodzić po klatce. Oby tak właśnie było! Przyznam szczerze, że miałam o tym nie pisać, ale zdecydowałam się jednak, byście potraktowali to trochę jako przestrogę i bardziej oglądali zwierzęta w sklepie, a nie tak jak my - po 5 minutach brali je już do domu...
No to uciekam pogapić się trochę na moje dziewczynki i dać im coś smacznego :-)
Ale słodziachy! Mam nadzieje że uda się wyleczyć łapkę ! Ja też bym już nie oddała na wymianę! Powodzenia i samych przyjemności ze świnkami :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i ja mam taką nadzieję, ale już jest lepiej :-)
Usuńale ma czerwone oczyska ;D też miałam kiedyś świnkę-są kochane ;)
OdpowiedzUsuńTo fakt, oczy ma specyficzne ;-)
UsuńŚliczne! Rozumiem, że nie chcesz oddać malucha, przecież już jest Twój......Zaraz przypomina nam się nasza Kasia vel Kazik (dopiero po kilku miesiącach co nieco mu urosło i okazał się być chłopcem....). Był cudnie rozczochrany i biegał za mną jak pies:). Żył z nami prawie 6 lat i był słodki - z wyjątkiem tych chwil, kiedy wykorzystując nadarzająca się okazję obsikiwał mnie z upodobaniem:). Uwielbiał liście mleczy, skrzyp i wszelkie zioła. W lecie miał zagródkę i pasł się na trawce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i trzymam kciuki, żeby obie świnki zdrowo rosły!
Oby żadna z moich świnek nie okazała się chłopcem ;-)
UsuńŚliczne są :)) oby było z jej łapką wszystko w porządku :)
OdpowiedzUsuńI ja mam taką nadzieję :-)
UsuńŚliczne są :) A na sklepy zoologiczne trzeba uważać - mi zawsze szkoda tych wszystkich świnek, królików siedzą sobie maleństwa w klatkach, pewnie mało czasu im się poświęca, tyle co ludzie się popatrzą, nakarmić posprzątać i tyle. Dobrze że świnki są są u Was, teraz odżyją i wszystko uda się wyleczyć :)
OdpowiedzUsuńNiestety, tak działa sprzedaż... No i dziękuję za miłe słowa :-)
UsuńCudne są ! :)))
OdpowiedzUsuńPrześliczne maluchy! :) Koko jest pięknie umaszczona :)
OdpowiedzUsuńPrzypomina borsuka ;-)
UsuńOjejku ! Jakie słodziaki , aż przypomniała mi się moja świnka morska :(
OdpowiedzUsuńPiękne są :) Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze! Śliczne.
OdpowiedzUsuńJakie słodziaczki:)
OdpowiedzUsuńcudowne sa ;p
OdpowiedzUsuńale fajniutkie:)
OdpowiedzUsuńSmutne, że zwierzęta w sklepach trzeba oglądać tak samo dokładnie jak ciuchy w sklepie - może akurat nam się trafić "wadliwy towar". Boli trochę tak przedmiotowe traktowanie żywych istot, ale co zrobić. Trzymam kciuki za Koko, by szybko wróciła do formy ;) Pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńNiestety, smutne ale prawdziwe :(
Usuńmiałam świnki :)
OdpowiedzUsuńdwie - jedna po drugiej :)
obie były rozetkami - takie najbardziej mi się podobają, bo wyglądają... figlarnie! :)
a co najlepsze...
1 moja świnka też miała na imię Pipi! :) była czarno-biała i słodziutka :) z różowym noskiem ;)
Zgadzam się, rozetki wyglądają zabawnie, takie rozczochrane są ;-) No i miło wiedzieć, że i Twoja nazywała się Pipi :-)
UsuńAle słodziaczki:)
OdpowiedzUsuńCzemu ja nigdy nie miałam świnki norskiej? Hmmm... :)
Też nigdy wcześniej nie miałam świnki, więc może czas sobie takową sprawić, bo są naprawdę urocze i zabawne :-)
Usuńśrednio przepadam za tymi zwierzakami:( boję się ich:(
OdpowiedzUsuńJa to jedynie boję się psów, których nie znam ;-)
UsuńFajne cudaczki, mam nadzieję, że łapka wyzdrowieje.
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest coraz lepiej :-)
Usuńjakie urocze :)
OdpowiedzUsuńEleganckie dziewczyny ;) mam nadzieję, że będzie wszystko OK :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, z łapką jest coraz lepiej :-)
Usuńśliczne, szkoda by było uśpić :/ ach tak to już jest że ludzie nie dbają o zwierzęta lub ważne jets tylko to by sprzedać i zarobić :/ dużo zdrówka im obu życzę :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście z Koko jest coraz lepiej, widać że jest radośniejsza i żywsza, więc mam nadzieję, że do uśpienia nie będzie musiało dojść... Smutne jest to że właśnie tak działa handel...
UsuńTez bym nie zamienila, liczy sie zawsze TA pierwsza. Jeszcze chcialam zapytac - na jakiej stronie zamawiasz ksiazki?
OdpowiedzUsuńZamawiam na Znaku :-) Zapisz się do ich newslettera, to będą informować Cię o promocjach :-) No i zwróć uwagę na wydania kieszonkowe, można kupić pakiet 3 książek za 19,90 :-)
Usuńale fajnie! ja jestem właścicielką królika, co zresztą można zobaczyć na niektórych zdjęciach u mnie na blogu :) ale świnki morskie też mają miejsce w moim sercu :)) mogę Ci doradzić z własnego doświadczenia, żeby jak najmniej dawać im suchej karmy, a jak najwięcej warzyw włóknistych typu natka pietruszki, liście od kalafiora/brokuła/kalarepy/rzodkiewki, żeby ścierały sobie ząbiska, w ten sposób naturalny, nie jakimiś wapienkami itp. ja niestety przez długi czas dawałam zwierzakowi suchą i czasem jabłko, marchew i skończyło się tak, że musiałam zapłacić krocie za operacje i leczenie zębów. ale świnki są piękne! :) pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDziękuję za rady, a jedzenie cały czas urozmaicam, więc mam nadzieję, że z ich ząbkami będzie wszystko ok :-) Trochę na ten temat poczytałam.
UsuńMnie jakoś gryzonie nigdy bardzo nie ciągnęły, ale i tak fajnie popatrzeć :)
OdpowiedzUsuńA mnie zawsze rozczulały te małe stworzonka ;-)
UsuńŚliczne, mój Małoletni oszalał jak je zobaczył:))
OdpowiedzUsuńHaha, więc może i jemu czas takie świnki sprawić? ;-)
UsuńSłodziaki małe dwa ;3 Uwielbiam gryzonie :-)
OdpowiedzUsuńCzerwone oczy trochę straszą, ale świnki są przesłodkie. Mam nadzieję, że Koko da sobie radę i będzie z Wami długo żyła :)
OdpowiedzUsuńJest radośniejsza i żywsza, więc mam nadzieję, że właśnie tak będzie :-)
UsuńOby z każdą świnką było ok :)
OdpowiedzUsuńKciuki za Koko !!!!!!
OdpowiedzUsuńMiło! Dziękuję! :-)
UsuńŚliczne świnki, kiedyś miałam kilka : )
OdpowiedzUsuńAle przesłodkie ; ) Już pokazują charakterki! Super, dołączam się do obserwujących!
OdpowiedzUsuńCharakterki mają silne :-)
Usuńoooooo śliczne :)))
OdpowiedzUsuńJakie słodkie :) szkoda, że mam alergię na sierściowce.
OdpowiedzUsuńOjj, nie zazdroszczę....
UsuńSa absolutnie cudne :-) Jestem pewna, że dasz im ciepły, radosny dom :-)
OdpowiedzUsuńJuż zajęły szczególne miejsce w naszych serduchach ;-)
UsuńJa się boję takich malutkich stworzonek :)
OdpowiedzUsuńNie ma czego się bać, są urocze i łagodne :-)
Usuńciekawa jestem jak na świnki reagują cziłały;D dzięx za koment.
OdpowiedzUsuńSą niewiele większe, więc na pewno by się dogadały ;-)
Usuńale słodziutkie :)))
OdpowiedzUsuńJa jednak zrugam sprzedawcę. Aniu, wiesz co mylę? Że gdybyś jednak oddała świnkę do sklepu i podmieniła ją na zdrowszy okaz to Twoja i tak by prędzej czy później trafiła do innego domu. Wątpię w to, aby sklepikarz uczynił coś w stronę poprawy bytu zwierzaka. Pewnie ma masę ,,obiektów" do opylenia i szkoda mu czasu i pieniążków na to, by dokładnie się im przyglądać i leczyć :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie, dlatego nie byłam jej w stanie oddać, wiem też, że zazwyczaj takie zwierzęta stają się pokarmem dla gadów, np. węży, straszne...
UsuńDzięki za komentarz! ;)
OdpowiedzUsuńSuper blog i śliczne świnki! :)
http://mademoisellejuliet.blogspot.com/
Miałem kiedyś podobne ; )
OdpowiedzUsuńMiło wiedzieć :-)
UsuńTa z "podbitymi" oczami, wygląda jak taka prawdziwa zadziora:) Słodkie są :)
OdpowiedzUsuńHaha, i taka właśnie jest ;-)
Usuńale słoooodkie!:D miałam kiedyś świnkę :>
OdpowiedzUsuńOjj jakie słodziutkie!<3
OdpowiedzUsuńJej, jakie piękne:) Mają szczęście, że do Ciebie trafiły - na pewno będzie im dobrze.
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że będą u mnie szczęśliwe :-)
UsuńAle masz śliczne te świnki :)!
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie prośbę o kliknięcie u mnie w Sheinside,będę bardzo wdzięczna :)!
Obserwujemy ?? Ja chętnie dan u mnie znać :)
słodziaki <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na konkurs BUTY DO WYGRANIA ! ;)
http://paulinaablog.blogspot.com/2013/11/konkurs-do-wygrania-bon-60z.html
no szkoda, że nie mieszkamy bliżej siebie... wtedy miałabytm z kim iść :)
OdpowiedzUsuńKoko chyba powinna się nazywać Grucha ;P
ogólnie to słodziutkie... choć pewnie ja jakbym już miała się zdecydować to tylko na jedną... ;)
pozdrawiam
Dwie są szczęśliwsze, dlatego radziłabym od razu brać dwie :-) A Grucha też by do niej pasowało :-)
Usuńja bym też nie oddała, też bym pewnie ryczała. Mam nadzieję, że uda Wam się jej pomóc i nie trzeba będzie usypiać :) Mimo, że na świnki w domu bym się nie zdecydowała, to kocham zwierzaki i jak wiem, że jakieś cierpią, to serce mnie boli. I jak czytałam o Koko, to było mi tej bidulki żal, mam nadzieję, że ta łapka faktycznie ją nie boli.
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję, bo aż czasem boję się ją wziąć na ręce ;-)
UsuńJako dziecko zawsze marzyłam o śwince morskiej,ale... bałam się ich! :D Sama nie wiem dlaczego ;)
OdpowiedzUsuńNie ma czego się bać, są bardzo łagodne, nie gryzą :-)
Usuńja miałam świnki morskie w podstawówce :)
OdpowiedzUsuńjakie pocieszne <3
OdpowiedzUsuńjakie maluszki! tez mialam swinki :)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem :-)
Usuńśliczne maluszki :) niech zdrowo rosną :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Cudne są ^^
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś miałam,ale później niestety.. :/
Teraz mam chomika,szynszyla i psa :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
Ps.Ale żeś się rozpisała :) heh
Eee, wcale nie tak dużo, i tak starałam się wszystko streścić ;-) To widzę, że też masz mały zwierzyniec w domu :-)
UsuńAle słodziaki <3
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG
jejka. są mega słodkie i urocze :))
OdpowiedzUsuńale śliczne ;)
OdpowiedzUsuńawww they are so cute!
OdpowiedzUsuńJakie słodkie :)
OdpowiedzUsuńzarąbiste :) moja siostra miała kiedyś świnkę długowłosą, śliczna była, ale pewnego razu dała nogę :|
OdpowiedzUsuńEch, szkoda świnki...
Usuńo jejuńciu jakie słodkie!!! <3
OdpowiedzUsuńŚliczności! Niech zdrową rosną nowi przyjaciele :)
OdpowiedzUsuńale słodziuchny z tych świnek:)
OdpowiedzUsuńSłooodkie są. :* :)
OdpowiedzUsuńAle piękne świnki, kiedyś miałam i chciałabym znów hodować takie milusińskie stworzonka ale mam 4 koty i to mogłoby być dla nich niebezpieczne.
OdpowiedzUsuńO kurczę, faktycznie, ale z czterema kotami i tak masz pewnie wesoło :-)
UsuńCudowności! Też kiedyś miałam świnkę... Pocieszne stworzenia :-)
OdpowiedzUsuńUrocze i zabawne :-)
UsuńJakie ślicznee:))
OdpowiedzUsuńŚliczne są <3
OdpowiedzUsuńWięc jednak świnki :) Mam nadzieję, że uda się wyleczyć łapkę. 3mam kciuki.
OdpowiedzUsuńZdecydowaliśmy się na świnki :-)
UsuńFajne te Wasze zwierzaki i pewnie Ich zdjęć będzie jeszcze więcej :> :))
OdpowiedzUsuńHaha, na pewno ;-)
Usuńładne ;dd
OdpowiedzUsuńPrzepiękne :) Dobrze, że ich nie wymieniliście... Mam dziwne wrażenie, że u tego Pana stałaby się im krzywda :(
OdpowiedzUsuńTeż nie wierzyłam w zapewnienie, że będzie leczył Koko...
UsuńWłaśnie tak czytam i czytam, i naszła mnie myśl, w sklepie dali chorą Świnkę?
OdpowiedzUsuńNo moze i faktycznie nie zauwazyli, a co do wymiany, myślę że bym nie wymieniła, ewentualnie jakbym jeszcze nie dała jej imienia i była do 2 godzin u mnie jak nie krócej.
Co do weterynarza, dobrze, że się nią zajmujesz ;* Słodnie są, i śmiesznie dobrałaś imiona na podstawie pisku i że ta tylko jak kura siedzi hihihi :) pipi i koko :) sweety ;*
Buziole
Też się dziwiłam, ale później poczytałam na ten temat i ludzie piszą, że zdarza się to bardzo często, smutne niestety... Ale wolę wierzyć, że po prostu nie zauważono jej chorej nóżki... Teraz się ożywiła, więc biega jak szalona, ale nóżkę ma nadal podkurczoną i nie stawia jej prawidłowo, ale o tyle dobrze że się rusza, więc nie podsikuje pod siebie, jestem dobrej myśli :-)
Usuńfajne:D
OdpowiedzUsuńAle cudne maluchy! Aż mi się przypomniało ile sama miałam w domu świnek i chomików :D Mam nadzieję, że uda się wyleczyć Koko, trzymam kciuki! :))
OdpowiedzUsuńMusiałaś mieć wesoło :-)
Usuńjakie słodziachne! :))
OdpowiedzUsuńMiłości mają dużo, aż Laki jest zazdrosny, że nie jest już jedynym oczkiem w głowie ;-)
OdpowiedzUsuńale są słodkie *-*
OdpowiedzUsuń