Cierpię na brak motywacji. Zwyczajnie nie chce mi się. Już powrót na bloga był sporym krokiem do "normalności". Staram się coś tu dodać, skomentować, zrobić zdjęcia, ale wiem, że mogłabym częściej czy lepiej. I to ciągłe odkładanie "na jutro". Z tym, że "jutro" już się nie ma czasu, ochoty czy pomysłu. Albo w głowie milion myśli, że skupić się ciężko i sklecić dobrze chociaż jedno zdanie. Ale ten, komu się życie posypało na pewno wie, o czym mówię. Bo codzienne wstanie z łóżka to walka. I nie dla tego że budzik za wcześnie zadzwonił, a w pościeli jest całkiem miło, tylko sensu brak. Bo bez sensu jest wszystko dziś dla mnie. Czasem zastanawiam się, czy życie nas testuje. Może jest tak, że dostajemy tyle, ile uniesiemy...
I po tym dość smutnym i demotywującym początku, chciałabym powrócić do comiesięcznych postów z postanowieniami. Jak jesteście ze mną długo, to na pewno pamiętacie te posty - KLIK. Więc będzie podobnie z tym, że pod zmienioną nazwą. I tak jak poprzednio postanowienia te będą okołojedzeniowe, okołoksiążkowe, okołoszyciowe, zakupowe, itp. Czyli coś lekkiego i pozytywnego, nadającego się na bloga. A te typowo "życiowe" pozostawię dla siebie. Bo tyle negatywnego dzieje się w moim życiu, że chciałabym, aby ten blog był przyjemną odskocznią od codzienności. Czymś pozytywnym, gdzie będę wracać z uśmiechem.
Oto co chciałabym zrobić w październiku:
- Częściej dodawać posty! Gdyby udało mi się dodać 10 wpisów miesięcznie, to byłabym zadowolona. Pamiętam początki bloga, gdy posty pojawiały się co drugi dzień... Więc jak się chce, to można ;-)
- Częściej bywać na instagramie. Muszę wyrobić sobie nawyk robienia zdjęć telefonem, bo zawsze o zdjęciu przypominam sobie po czasie - jak już coś zjem, zobaczę, jak jest ciemno... (o ile telefon wróci z reklamacji, bo mam go od 3 tygodni, w tym od tygodnia jest w naprawie... Złośliwość rzeczy martwych)
- Powoli zacząć się pakować, sprzątać, ogarniać, wyrzucać, oddawać... Szykuje mi się przeprowadzka, więc dobrze by było nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę.
- Uszyć coś z bordowej dresówki. Mówiąc "coś" mam na myśli bluzę. O ile wystarczy na nią materiału, kupiłam kiedyś na allegro za grosze, bo wyprzedawali końcówkę i myślę, że na jesień mogłaby być idealna. Ale wyzwanie jest spore, bo nigdy w życiu nie uszyłam żadnego ciucha.
- Zrobić kotleciki warzywne. Podpowiedzcie, jakie są wasze ulubione, bo te kalafiorowe na tyle mi smakowały (a robiłam już kilkukrotnie), że mam ochotę na coś nowego.
- Nadrobić recenzje książkowe. Uzbierało mi się ich ponad 50! Ups! Planuję jakieś posty zbiorcze, może choć trochę uda mi się podgonić, by jak za dawnych czasów dodawać recenzję "na świeżo", zaraz po przeczytaniu książki. Chciałabym w tym miesiącu zmniejszyć ten stosik chociaż o 10 pozycji.
- Wymyślić sposób na oduczenie świnek gryzienia krat, bo uwierzcie, doprowadza to do szału. Próbowałam metody z cytryną, narzucaniem koca, ignorowaniem i nic na nie działa. Świnki są wybiegane i najedzone. Może ktoś coś podpowie, byłabym wdzięczna.
- Kupić buty, a dokładnie jakieś krótkie czarne botki na jesień. Dopisuje tutaj, bo do kupna butów podchodzę jak pies do jeża. Więc pewnie trochę mi zajmie, aż wybiorę się na spacer po sklepach ;-)
- Zrobić zupę krem z kalafiora podpiekanego w piekarniku. Podobno zupa nie jest mdła. Widziałam gdzieś taki przepis i mam ochotę spróbować, bo jestem fanka kalafiora w każdej jego postaci.
- Codziennie jeździć na rowerku stacjonarnym. Bo mam takie zrywy, że jeżdżę przez kilka dni, po czym drugie tyle go omijam. Więc zrobić chociaż te 20 minut dziennie.
A co Wy chcecie zrobić w październiku?
Jej jestem zakochany w kaczuchach :)
OdpowiedzUsuńOby Twoje założenia się spełniły :)
Dzięki, mam nadzieję, że tak będzie :-)
UsuńTeż zazwyczaj jak już coś kupuję to zbiorczo ;-)
OdpowiedzUsuńCzasem mam to samo z motywacją! POWODZENIA!!!
OdpowiedzUsuńuściski
Dzięki! :-)
UsuńCo do rowerka, to od sporu się uzależnisz, prędzej czy później, ale to nastąpi! ;) Co do kotlecików to spróbuj fasolowych, dyniowych czy moich ulubionych soczewicowych z nasionami kopru włoskiego! :) Pozdrawiam i animos!!!
OdpowiedzUsuńchyba nie ma na to szans, zawsze byłam totalnym antysportem ;-) A kotleciki na pewno spróbuję :-)
UsuńMam nadzieję, że wszystko ok.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za postanowienia.
Dzięki :-)
UsuńMam nadzieję, że smutny i przykry okres jak najszybciej się zakończy i odzyskasz radość życia, bo to najważniejsze. Trzymam mocno kciuki za poprawę sytuacji choć nie wiem do końca o co chodzi. Mam nadzieję, że blog będzie pozytywną odskocznią i uda się zrealizować postanowienie częstszego dodawania postów:)
OdpowiedzUsuńDzięki, też mam taką nadzieję :-)
UsuńW pazdzierniku chcialabym dotrzymac obietnic, ktore zlozylam:-)
OdpowiedzUsuńSzkoda , ze tak malo wiem o swinkach, bo chetnie bym Ci podpowiedziala.
Zycze Ci Aniu duzo slonca ***
Dziękuję :-)
UsuńMoja młodsza siostra ma świnkę i gdy zjeżdżam do domu tak daje czadu od rana, że zawsze ją wynosimy do drugiego pokoju na noc - znam twój ból.
OdpowiedzUsuńTeż planuję kupić jakieś botki :)
no, zwariować można ;-)
UsuńO punkt 1 to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko w życiu Ci się poukłada i odzyskasz jego sens... Wiele rzeczy dzieje się po coś, nie bez przyczyny, czasami potrzeba czasu, żeby dostrzec czumu coś nas spotkało... Trzymam za Ciebie kciuki! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
Usuńpowodzenia w realizacji! :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiem jak się czujesz. U mnie na szczęście to powoli mija, życie choć troszkę się prostuje.
OdpowiedzUsuńZauważyłaś może jak wiele z nas, kiedy coś złego się dzieje w życiu i chcemy choć spróbować wrócić do czegoś pozytywnego - wracamy na bloga? Moim zdaniem to tylko świadczy o tym, jak bardzo pisanie i kontakty z bloggerami pomagają.
Co do świnek - poproś może w zoologicznym o coś, czym będziesz mogła kratki wysmarować: żeby świnki brzydziło, ale im nie zaszkodziło. Nawet jeśli taki preparat nie istnieje, to może te panie potrafią coś podpowiedzieć.
Mam podobne postanowienie co do bloga, tylko mniej postów, ot, chodzi mi o regularność. Do tego mam zamiar zebrać materiały, aby w zimę uszyć maskotkę (misia ze szmatek dla mojej jeszcze nienarodzonej córeczki :)). Postanowieniem było za wszelką cenę pojechać do UK, ale to już zrobiłam :)
Pytałam już, nic takiego nie mają niestety, polecono mi wysmarować kraty cytryną, próbowałam kilkukrotnie i na moje niestety to nie działa, krzywią się (!! :D) i nadal gryzą... A z tym powrotem na bloga faktycznie coś takiego jest, z resztą dawniej za czasów pisania pamiętnika, też przypominałam sobie o nim wtedy, gdy działo się coś złego... Powodzenia w szyciu! :-)
Usuńja sie uzaleznilam od insta:)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio też przeżywam jakąś niemoc twórczą i brak motywacji:(
OdpowiedzUsuńNo to powodzenia w realizacji planów :)
OdpowiedzUsuńJa bym chciała wdrożyć się w naukę na tyle, by nie mieć popraw i nie musieć zarywać nocy. Ciężko mi idzie z organizacją czasu ostatnio, a chciałabym mieć go więcej dla siebie, swoich pasji, bliskich.. :( Na blogowanie też:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam :) KLIK
Więc powodzenia w nauce życzę :-)
UsuńKochana, jak ja dobrze wiem co czujesz.. przeżywam dokładnie to samo i czasem tak ciężko po prostu żyć dalej. Nie wiem jak są Twoje powody tego samopoczucia, ale łączę się z Tobą w niemocy.. Damy radę jednak, wiem to.. w końcu los się do Nas uśmiechnie :* Trzymam kciuki za powrót sił i motywację.. za to by się chciało i wszystko zaczęło mieć sens :*
OdpowiedzUsuńPs. Ja też potrzebuję jakieś botki.
U mnie niestety chodzi o coś innego :(
UsuńJa do zakupów butów podchodzę jak do jeża, nie lubię, albo raczej nigdy nie potrafię czegoś dobrego znaleźć:) Jak już zrobisz warzywne kotleciki podziel się przepisem na jakieś dobre:)
OdpowiedzUsuńI motywacji życzę:)
Ze znalezieniem raczej nie mam problemu, ale żeby but pasował na moją stopę - to już gorzej... Ostatnio przymierzałam sporo par i niestety "tradycyjnie" wszystkie są za szerokie... :/
UsuńMi też jakoś brak motywacji
OdpowiedzUsuńZrobiło się ponuro i zmino i przy okazji mam jakoś mniej energii
W październiku? Chciałabym częściej zamieszczać posty i czytać więcej książek :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia, u mnie na razie z tymi postami słabo idzie ;-)
UsuńPrzypomniałaś mi, że po macoszemu traktuję moje treningi, muszę być bardziej konsekwentna w działaniu :-)
OdpowiedzUsuńAniu, życzę Ci, aby wszystko ułożyło się. Czasami tak dzieje sie, że życie stawia wszystko do góry nogami. Miejmy nadzieje, że to, co złe szybko przeminie i znów odnajdziesz sens życia.
OdpowiedzUsuńW planach mam dużo, gorzej z motywacją. Jesienne ponure dni skutecznie niweczą moje plany...
PS. Ciesze się, że mamy podobny gust czytelniczy :)
Dzięki :-)
UsuńPod rowerkiem i Instagramem się podpisuję :) Zawsze o nich zapominam, a potem mam wyrzuty sumienia ;)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie ;-)
UsuńOby Ci się wszystko udało :) ja znowu muszę się trochę ograniczyć, bo dodaje posty co dzień- dwa i niestety przez to mniej osób je czyta :) postaram się dodawać je co trzy dni :D
OdpowiedzUsuńNo ja mam nadzieję, że też wreszcie uda mi się wstawiać posty tak co 3 dni, a nie raz na tydzień ;-)
UsuńJa dodaję 4 posty w miesiącu. Nie jest to za dużo, ale idealnie na moje możliwości. Też chciałabym pisać więcej postów, ale po pierwsze: szkoła która wysysa mega dużo czasu, po drugie nie chciałabym się za szybko 'wypalić'. Znam siebie i wiem że jakbym zaczęła dodawać wpis co drugi dzień (tak jak ty, na początku blogowania) znudziło by mi się po miesiącu, max 2.
OdpowiedzUsuńhttp://frazeologizmastrall.blogspot.com/
A ja mam na odwrót - im mniej tu jestem, tym ciężej mi się zmotywować, by cokolwiek tu wrzucić...
Usuńżyczę wytrwałości w obranych celach. Realizuj je małymi kroczkami a osiągniesz to co chciałaś :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńPowodzenia w szyciu bluzy!
OdpowiedzUsuńNo muszę się wreszcie za nią zabrać :-)
UsuńJa to chciałabym w ogóle przeżyć październik, bo szkoła wypompowuje wszystko co najlepsze ostatnio. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze chwila i koniec października ;-)
Usuńoo, zazdroszcze Ci rowerka, mi wlasnie go najabrdziej brakuje na mojej domowej silowni. Mam nadzieje, ze Twoje postanowienia się zrealizują :)/K
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńAniu,
OdpowiedzUsuńżyczę Ci, by wszystko w Twoim życiu się poukładało... może trochę to potrwa, ale wyjdziesz na prostą :)
zdrówka życzę, bo to najważniejsze - i na pewno pomoże w realizacji wszystkich planów i postanowień ;)
Dziękuję :-)
UsuńRowerek stacjonarny też kiedyś miałam ,ale nie rajcuje mnie to... ; < Miałam jeszcze stepper ale nie ma to jak bieganko na dworze ;) Chociaż ostatnio tak zimno, że ciężko się zabrać ;) Powodzenia w realizacji postanowień ;)
OdpowiedzUsuńmnie żaden sport nie rajcuje, nawet rowerek, ale przydałoby mi się chociaż w taki sposób ruszyć cztery litery ;-)
UsuńKochana chętnie zobaczę czy wyjdzie Ci bluza bordowa :):) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńmam obawy co do jej wyglądu, ale zobaczymy jak wyjdzie :-)
UsuńJak będziesz coś wyprzedawać przed wyprowadzką - podziel się proszę linkiem na blogu :)
OdpowiedzUsuńhttp://valerysdailyinspiration.blogspot.com
Ok :-)
UsuńTeż chciałbym dodawać więcej postów w miesiącu, ale u mnie ciągle trwa wyścig z czasem.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda Ci się zrealizować postanowienia:)
kotleciki warzywne zrób:D i pochwal się nam:)
OdpowiedzUsuńJak będą dobre to na pewno się pochwalę :-)
Usuńwidzę, że każdego z nas łapie coś po kolei.. :( Jeżeli zdajesz sobie, co wzbudza w Tobie brak sensu, co się do niego przyczynia- postaraj się zdusić to w zarodku.. zamknąć ten rozdział i już!
OdpowiedzUsuńA na recenzje książek i dużo więcej jedzenia czekam z niecierpliwością :D
Niestety, nie jest to takie proste...
UsuńJa Cię rozumiem doskonale, bo własnie przechodzę podobne chwile. Bycie w związku na odległość nie jest łatwe, przy każdym rozstaniu na kilka miesięcy muszę się uczyć żyć od nowa. Z tego powodu też i mój blog kuleje, bo nie prowadzę go regularnie, ale ostatnio staram się i jest on wręcz dla mnie odskocznią. Dziesiec postów miesięcznie wow, ja raczej nie osiągnę takich wyników. Osiem byłoby dla mnie marzeniem ;)
OdpowiedzUsuńU mnie póki co też się nie zapowiada, ale chciałabym tyle dodawać ;-)
Usuńu mnie rowerek stoi w salonie i jakoś go niestety omijam :c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego tygodnia :)
Anru,
Trzymam kciuki :) Mam nadzieję, że się uda :)
OdpowiedzUsuńDla mnie październik jest takim miesiącem kiedy nie mam na nic ochoty ani czasu. Książki się piętrzą, a ja się denerwuję, że stos stale rośnie, a ja nie nadążam. Mam tyle okazji do robienia zdjęć a brak mi weny (gdy pomyślę, że jeszcze mam je obrabiać czy wrzucić na bloga to już w ogóle). Praca mnie dobija i mam ochotę ją rzucić. Myślę, że to przez jesień. Głowa do góry
OdpowiedzUsuńJak miałam królika też gryzł klatkę. Na szczęście nie robił tego w nocy, więc mnie to nie denerwowało :) Gryzonie stale muszą coś gryźć.
Zazdroszczę rowerka!
One nie gryzą krat dla ścierania zębów, tylko non stop chcą jeść, nie wiem, co im odbiło... w nocy też potrafią gryźć... Zwariować można ostatnio z nimi. U mnie zły nastrój nie jest spowodowany jesienią niestety...
UsuńZ dodawaniem zdjęć na Insta u mnie podobnie, szczególnie w przypadku jedzenia :) A kotleciki może z brokułów? Ja czasami robię właściwie nie kotleciki, tylko kawałki brokułów - różyczki podgotowane, później obtaczane w jajku i bułce tartej, podsmażone, bardzo dobre, polecam, chociaż może bardziej jako dodatek do jakiegoś dania, bo ciężko się tym najeść :)
OdpowiedzUsuńŻycie bywa przewrotne, ale trzymam kciuki, żeby Ci się wszystko dobrze poukładało!
Dziękuję :-) Brokuły uwielbiam, więc na pewno wypróbuję :-))
UsuńSuper post ja też wracam do normalności po dużym porcji zwariowania w życiu i mam nadzieję ze do blogowania też bo ten post dał mi motywację :) dziękuje :)
OdpowiedzUsuń