23 sie 2014

Książki o procesach nazistów

Książki o procesach zbrodniarzy wojennych, odpowiedzialnych za maltretowanie i zamordowanie milionów istot ludzkich. Sprawozdanie z tego, co działo się za zamkniętymi drzwiami sali sądowej. O tym, jak się bronili i co mówili na temat swoich okrucieństw. Głos ofiar, tych co przeżyły, gdy stawały oko w oko ze swoimi oprawcami. I oskarżyciele, którzy wierzyli w słuszność swojej pracy. Jedym słowem - sprawiedliwość.

14 sie 2014

Kosmetycznie

Dawno nie pojawiały się tu żadne kosmetyki, choć chyba powinnam powiedzieć, że od jakiegoś czasu ogólnie tu pusto, nawet przepis ostatni raz wrzuciłam dwa miesiące temu! Jej, aż wstyd! Wieczory coraz chłodniejsze, a ostatnio i deszczowe, więc pewnie i ja będę tu znów bywać częściej. Choć nie obiecuję, bo już kilka razy się naobiecywałam i nic z tego nie wyszło ;-) A słów na wiatr rzucać nie lubię. Od dziś też większe zdjęcia i większa czcionka (mam nadzieję, że nie za duża), by milej dla oka było.


27 lip 2014

Książki o kobietach odważnych.

Dziś zapraszam na recenzję książek, których tytuły w większości są Wam pewnie znane. To trzy historie o kobietach odważnych i dzielnych, choć czasem może też i nieco naiwnych. Ich spojrzenie na jakże inną dla nich kulturę, w której musiały się odnaleźć, właściwie niemal z dnia na dzień. Trudne wybory i niełatwe życie. Świat Afryki i Afganistanu. Zapraszam i polecam.


24 lip 2014

Trzęsacz ♥

Poprzedni tydzień był intensywny, jeśli chodzi o odpoczywanie, spacerowanie i pokonywanie kilometrów autem. Jednym słowem - wakacyjnie! No i jak pogoda nam dopisała :-) W poprzedni weekend byliśmy u moich rodziców, oglądaliśmy razem finał mistrzostw, Laki spotkał yorkowatego kumpla, na którego punkcie zwariował, no i zostaliśmy tam na noc. W drodze powrotnej zabraliśmy mojego brata ze sobą i takim sposobem spędziliśmy razem tydzień. 

Za dnia jeździliśmy nad jezioro, byliśmy nad morzem, grillowaliśmy, jedliśmy, jedliśmy, jedliśmy, w wyniku czego przybyło mi chyba z 5 kilo. No i zrobiliśmy całe mnóstwo zdjęć. Zaś Laki codziennie był wymęczony do granic możliwości, aż miło było patrzeć na takiego padniętego psa :-) Wieczorem urządzaliśmy sobie maratony filmowe. Na weekend przyjechała do nas moja mama i tu już było bardziej zakupowo ;-) W niedziele popołudniu ich odwieźliśmy i takim oto sposobem byliśmy w moich rodzinnych stronach po raz drugi. To był zdecydowanie fajny tydzień! Aż chciałoby się częściej i więcej!

Brakowało mi tego, by oderwać się nieco od szarej i nudnej codzienności. Nie myśleć o głupotach i skupić się na tym co tu i teraz. Ale zdradzę Wam, że chcemy się przeprowadzić. Nie wiem, czy za rok, dwa czy może trzy. Ale chcemy uciec z miasta. Być bliżej rodziny. Im szybciej, tym lepiej. Kolejne marzenia do spełnienia.

Od poniedziałku leżymy i nic nie robimy. Czytam książki. Tulę świnkowe. I głaszczę Lakiego. Jutro już czwartek - czas zbyt szybko leci. I to co miłe dobiega powoli końca. Nie zaglądałam przez ten czas ani razu na bloga, nie ciągnęło mnie do komputera, ale postaram się nadrobić wszystko :-) Choć zaległości ostatnio tworzą mi się coraz większe i powoli nie nadążam. Pewnie dopiero jak jesień nadejdzie, to znów będę spędzać czas przed kompem non stop. Bo ostatnio sami widzicie, jak to z tym blogowaniem u mnie wygląda ;-) 

Dziękuję Ci, Kasiu, za piękny i wzruszający mail, na pewno odpiszę :-)

A tymczasem zapraszam na kilka zdjęć z Trzęsacza, który stał się ostatnio naszym ulubionym miejscem nad morzem, ze względu na spokój jaki tam panuje, daleka jestem od tłumów i wszelkich rozrywek, cenię ciszę :-)

Na takiej pustej plaży aż chce się z przyjemnością wypoczywać :-)

2 lip 2014

Bez mojej zgody - film.


Tak dla jasności - na początku wspomnę o tym, że jest to recenzja filmu, a nie książki, choć książkę Jodi Picoult bardzo chciałabym przeczytać, bo na jej podstawie zekranizowano tę historię. To do tych osób, które pod moimi filmowymi recenzjami zostawiają komentarze typu "też chcę przeczytać tę książkę". Denerwujące to nieco.

Film opowiada historię dziewczyny, która zmaga się z chorobą nowotworową, ale niestety wciąż z nią przegrywa. A właściwie jest to historia całej rodziny, bo wszyscy jej członkowie cierpią, mimo że choroba namacalnie nie ich dotyczy.  Ukazuje matkę, która nie może pogodzić się z tym, że jej córka powoli odchodzi i robi wszystko, by ją zatrzymać przy sobie w imię wszystkiego. Ale któż by tego nie robił? Opowiada też o siostrze, dzięki której główna bohaterka wciąż żyje, choć ona sama nie raz musiała z tego powodu cierpieć. Rodzina musi stawić czoła nie tylko chorobie, ale i w procesie sądowym, który przeciw nim wytoczyła najbliższa im osoba. Nie chcę dużo zdradzać, najlepiej samemu obejrzeć. Film jest wzruszający i wyciska niejedną łzę. Ukazuję siłę miłości i walki. Polecam.

Ostatnio pisałam o podobnym filmie "Now is good", jeśli nie oglądaliście, to zachęcam do obu, warto je zobaczyć.

30 cze 2014

Blogowy tag.

Od dłuższego czasu miałam ochotę zrobić jakiś luźny tag, ale w większości znane mi tagi, albo były zbyt długie, albo typowo kosmetyczne, albo pytania nie do końca mi odpowiadały. Ale po krótkim szukaniu w googlach natrafiłam na taki o to tag <TUTAJ> i postanowiłam zrobić swoją odpowiedź, czasem w formie zdjęć i w zmienionej kolejności pytań. Zapraszam :-)


1. Jaki kosmetyk zabrałabyś na bezludną wyspę (jeden do pielęgnacji, jeden do makijażu)?
Jakiś kosmetyk po opalaniu, bo cały dzień leżałabym na słońcu. A do makijażu nic bym nie potrzebowała, bo skoro na wyspie nie ma ludzi, to co za różnica czy miałabym tusz na rzęsach, podkład na buzi czy szminkę na ustach?

2. Ulubione perfumy.

20 cze 2014

Książkowi ulubieńcy.

Ostatnio sięgam po same fajne książki, które już po kilku stronach podbijają moje serce i trafiają do działu z ulubieńcami. Dziś słów parę o trzech książkach, wartych przeczytania. Wszystkie wciągające, więc szczerze namawiam do sięgnięcia po nie :-)


17 cze 2014

Shake truskawkowy i bananowy.

Odkąd mamy w domu blender, często pijemy różne szejki czy koktajle. Lubię takie małe przyjemności. Dziś cztery przepisy na te najprostsze - z truskawkami czy bananem. Wszystkie są na bazie mleka i lodów. Nie jestem na diecie, nie odchudzam się, a jeśli Wy jesteście - to po prostu zrezygnujcie z lodów, a zamiast tego dodajcie zmrożone owoce albo kostki lodu.

To moja ulubiona kombinacja pod względem składników. Ale najlepiej jak każdy dostosuje je do własnych potrzeb czy podniebienia. Wszystko zależy od tego, jaka jest Wasza ulubiona konsystencja koktajli - jedni lubią gęste, inni rzadkie niczym mleko, tak samo jest ze słodkością - osobiście nie lubię kwaśnych smaków i wszystko dosładzam. Być może wolicie bardziej owocowe smaki, więc po prostu dodajcie ich większą ilość. Możecie również przyozdobić je bitą śmietaną, tartą czekoladą, kakao lub owocami. Wszystko wedle uznania.


15 cze 2014

Książka za złotówkę.

Pod poprzednim postem nie pokazałam Wam, co zawierały pudełka ze Znaku, więc czynię to dziś. Zamówiłam 6 książek w wersji kieszonkowej, za które zapłaciłam niecałe 40 zł. Zważając na to, że jedna książka kosztuje 15 zł, to uważam, że to bardzo dobra okazja. A książek nie kupuję za cenę wyższą niż jej 50% ceny, chyba ani razu mi się to nie zdarzyło. Może też dlatego, że nie mam parcia na najświeższe książkowe wydania. Jest całe mnóstwo innych książek wartych przeczytania, na które nie musimy wydawać fortuny. Jeśli poszukujecie jakiegoś wakacyjnego umilacza, idealnego do torebki, to zapraszam TUTAJ. Każdą z książek widocznych na liście możemy nabyć za 1 zł pod warunkiem, że kupimy jedną inną dowolną książkę z całej oferty. Radzę wybierać spośród wydań kieszonkowych, tak jak ja to zrobiłam, bo wtedy za 2 pozycje zapłacimy coś ok. 12 zł. I zamówcie do paczkomatu (oczywiście jeśli macie taką możliwość), bo wysyłka jest darmowa. Nie pozostaję mi chyba nic innego, jak tylko życzyć miłych zakupów. Nie zapomnijcie wpisać kodu ;-)

Dziękuję za wsparcie i całe mnóstwo miłych komentarzy pod poprzednim postem, a nawet i jedną groźbę (haha), jesteście super, dzięki wielkie! :-)


12 cze 2014

Słów kilka + Okiem aparatu #12.

Powracam po ponaddwutygodniowej przerwie, nie wiem czy na chwilę czy na dłużej, póki co jestem. Po pierwsze nie było mnie, bo jest ładna pogoda i wolę spędzać czas na spacerach np. z Lakim. Ostatnio chodzimy na mega długie spacery, co kiedyś raczej rzadko nam się zdarzało. Miejmy nadzieję, że zrzuci nieco tego swojego futrzanego ciałka. No i przy okazji może co nieco i ja też ;-) Po drugie nie było mnie, bo wolę zasiąść z książką na balkonie i łapać słoneczne promyki, ewentualnie wieczorny chłodek. Laptop mam ciężki i nie lubię go nosić, a w domu rzecz jasna - nie chce się siedzieć. Po trzecie nie było mnie, bo nastroju ostatnio brak. Choć już wrócił ;-) Zobaczymy na jak długo... 

A po czwarte! No właśnie - po czwarte, to wciąż nie wiem, co z blogiem, bo w jeden dzień chcę go skasować, a w drugi robię zdjęcia na blog. I jakoś tak nie mogę dojść do ładu z tym wszystkim. Na dodatek jak nie piszę i nie komentuję, to mam wrażenie, że nagle mam strasznie dużo czasu na inne rzeczy. A z drugiej strony tak najzwyczajniej w świecie lubię blogować. Lubię Was czytać. Choć na dzień dzisiejszy przyznaję, że mam spore zaległości. Mam nadzieję, że uda mi się to wszystko nadrobić, zaczęły się mistrzostwa świata w piłce nożnej, więc podejrzewam, że będę w tym miesiącu miała dużo wieczorów dla siebie, bo zapewne moja połówka będzie wgapiona w tv ;-) Nie lubię robić czegoś po tzw. łebkach, choć ostatnio tak to wygląda. Głupio mi, jak ktoś mi coś przypomina. Wiem, że obiecałam np. post o planowaniu posiłków, postaram się go zrobić, choć zdaję sobie sprawę, że już dawno powinien się pojawić. Obiecałam też rozdanie i kilka innych wpisów. Faktycznie czasem zapominam, ale czasem dochodzę do wniosku, że dany post jednak jest bez sensu, więc dlatego się nie pojawia. 

Przyznam się jeszcze, że jak mam taki humor kompletnie do d... (za przeproszeniem), to i komentarz potrafi mnie jeszcze bardziej wkurzyć. I nie mam tu akurat na myśli hejterów. Wkurza mnie taka głupota ludzka. Ostatnio jak dodałam recenzję książek, to dostałam kilka komentarzy typu "czekam na recenzję". Naprawdę?? Już nie wspominając o całym mnóstwie innych komentarzy, gdzie jedyną treścią jest tylko "super". Ok, też nie piszę nie wiadomo jak długich komentarzy, ale staram się napisać chociaż te kilka słów, no i czytam posty. A jak nie mam czasu, to nie wchodzę. Nie ograniczam się tylko do oglądania zdjęć. 

A jak już jesteśmy przy zdjęciach, to tak - dziś znów dawka zwierząt, jedzenia i książek. To co kocham i to co lubię. Jakoś nie lubię nosić ze sobą aparatu, może kiedyś to się zmieni i wtedy pokażę co innego. Dlatego teraz - tyle albo aż tyle.

A po piąte nie było mnie tu dlatego, że w tej chwili stoimy na życiowym zakręcie i zastanawiamy się, w którą stronę iść. Czasem ciężko tak po prostu zdecydować. Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni. Bo trudno tak cieszyć się z małych rzeczy, kiedy ma się wrażenie, że na głowę wali się cały świat... Oby już było tylko lepiej :-)

Ps. To chyba mój pierwszy taki smętno-marudzący post, wybaczcie!

Sezon na truskawki otwarty! Shake bananowo-truskawkowy ♥

27 maj 2014

Kasza gryczana z dodatkami.

Ostatnio mam fazę na kaszę gryczaną i na kuskus, dlatego dziś przedstawiam kaszę w wersji bardziej na bogato, bo z dodatkiem pieczarek, cukinii i marchewki. Można ją podać do mięsa i sałatki - zamiast ziemniaków, ale można dodać do niej np. kurczaka i zjeść jako samo danie :-) Spróbujcie, jest pyszna! Od teraz u mnie na pewno częściej zagości :-)